Fomofob i bydle czyli kilka słów o odczuciach po felietonie Marty Kaczyńskiej.

0
1395
źródło pixabay.com

Marta Kaczyńska zainteresowała się stanem wojska RP. Jakie są tego skutki? Kilkuset rurkowanych odszczepieńców zbulwersowanych pomysłem powrotu obowiązkowej służby wojskowej oraz kilkuset (jeszcze gorszych) ćwoków, którzy ten pomysł uważają za genialny. No cóż.

Nie znam raportów MONu. Statystyki to zlepek informacji wyłapanych kontem oka z prasy, mediów społecznościowych oraz portali informacyjnych.

Powrót do obowiązkowej służby wojskowej dla mężczyzn w Polsce wydaje się rozwiązaniem pożądanym, a w szczególności przy założeniu w pełni profesjonalnego szkolenia, realnie zwiększającym bezpieczeństwo naszego państwa – napisała Pani Marta Kaczyńska.

Obowiązkową służbę wojskową, zdaniem mojego dziadka, wspomina się różnie. Z tęskną łezką w oku lub strachem, który wybudza zalanego potem ex żołnierza. Jedni przeżywali falę i rozstania z rodziną, inni święcili triumfy w nowym świecie, w którym głównym zajęciem była musztra, grabienie liści, obieranie ziemniaków, podpieprzanie kolegom kasy i… kilkukrotne wyjście na poligon i strzelnicę.

No własnie. Ile osób strzelało dwukrotnie w życiu? Co by się stało, gdyby wróg zawitał do bram naszych granic? Ile osób wiedziałoby jak odbezpieczyć, przeładować i prawidłowo wykalibrować przyrządy celownicze? Zapewne jakiś procent.

Wróćmy na chwilę do fobii (strach, lęk). Jestem homofobem. Nie w znanej i rozszerzonej definicji. Nie pałam do nikogo nienawiścią i nie mam zamiaru kogokolwiek tłuc, krzyżować czy choćby piętnować. Jestem też ćwokofobem, kretynofobem, rurkofobem, metrosexualistofobem i homosapiensfobem. Po prostu obawiam się ludzi i ich zachowań. Stąd terapia przelewania myśli na TOD’a.

Nie lubię też skrajności. Więc co bym zrobił w razie konfliktu zbrojenego? Spieprzał stąd jak głupi zabierając rodzinę, psa i akwarium. Czy jestem przez to gorszy? W oczach wielu pewnie tak. Inni mnie poprą (lub po prostu będą czynić podobnie w razie „w”).

Czy obowiązkowa służba cokolwiek by zmieniła w moim zachowaniu? Na 100% nie. Tracenie czasu nigdy nie było moją mocną stroną, a tak oceniam służbę wojskową (przynajmniej tę do obowiązkowego „odjebania”).

Poza tym, myśli, że na biurku obok laptopa, parującej herbaty leży rewolwer, którym mogę sie obronić napełnia mnie pozytywnymi odczuciami. Wiedziałbym co zrobić w sytuacji, która  mogłaby zagrozić mojej rodzinie. A jest to uczucie, które mogłoby mnie skłonić do wejścia z bronią na barykady.

Właśnie tak widzę sprawę w świecie, w którym każdy obywatel jest uzbrojony. W szafie obok kominka leży sobie AK-47, mundur, dwa granaty i skrzynka amunicji. W każdym weekend za darmo mogę chodzić na strzelnicę, a raz w roku spotykamy się w koszarach celem otrzymania wiedzy praktycznej i teoretycznej. Wiem, że jestem malutką częścią całości.

Kiedyś podczas jednej popijawy, byłem świadkiem jak pobiło się dwóch gości. „Gej” i „Niegej”. Niegej dostał po mordzie, aż miło było popatrzeć. Na koniec Gej usiadł i powiedział, że nie pozwoli się obrażać. Może i jest pedałem, ale na pewno nie jest ciotą.

I fajnie by było nie być ciotą. Tylko narzędzi brak.

 

Sama prawda.