Niesamowita historia, niezwykłego (i pijanego) włamywacza z Warszawy.

2
1345
źródło Canva.com

Kilka minut temu otrzymaliśmy oficjalną informację z warszawskiej Komendy Policji o niesamowitym włamaniu. Rabusiem okazał się 20 letni mieszkaniec Wadowic, który przyjechał do stolicy na studia. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się z profilu niedoszłego złodzieja, znalazł się on tutaj za sprawą rodziny, która wysprzedała hektary na poczet nauki syna, wnuka, brata i szwagra (bo każdy część swych arów do sprzedaży dokładał).

Marian Ch. od zawsze lubił imprezować co można było zauważyć na jego wielu profilach społecznościowych. Uśmiechał się, dużo pił, dobrze jadł i chętnie wszystkich do siebie zapraszał. W końcu rodzina zakupiła mu przyzwoite, dwupokojowe mieszkanie na warszawskim Ursynowie, w pobliżu metra. Gdy znajomi z Wadowic przyjeżdzali oglądać nowobogackiego, ex sąsiada, to aż im szczęki opadały. Część z nich twierdziła, że tramwaj ale po ziemią nie jest normalny… ale i do tego się przyzwyczaili. Oczywiście schody miały dopiero się pojawić przed młodym Marianem.

Rok 2015 nie był dla wszystkich tak udany jak się zapowiadało. Źle zainwestowane środki w hodowlę mandarynek (biznes miał być bardziej opłacany niż od lat uprawiane przez rodzinę chłopaka truskawki) okazał się totalną klapą. A co za tym idzie – rzeka pieniędzy, która wyryła już swoje koryto zmalała i zmizerniała to wąskiego potoku. Jak można się spodziewać było to dla młodego Warszawiaka (sic!) stanowczo za mało. Podjął więc się zadania… okradzenia swojego sąsiada. W końcu pod latarnią powinno być najciemniej.

Gdy nastała niedziela i w ferworze walki Ursynów zapełniał się mieszkańcami wracającymi z domów rodzinnych, Marian rozpoczął swój skrupulatnie przygotowany plan. Wyszedł ze swego pięknego mieszkania i wyrywając zamek sąsiada wszedł do jego mieszkania zabierając co cenniejsze rzeczy. Przynajmniej tak mówił plan. Pechem stało się, że oprócz pieniędzy i kosztowności, mieszkańcy zostawili w lodówce kilka piw, kubełek KFC do odgrzania oraz sporą ilość wódki razem z softami.  Ponieważ włamywacz zdawał sobie sprawę, że nie wyniesie wszystkich fantów (m.in. telewizora i konsoli) usiadł wygodnie i zaczął się raczyć dobrobytem sąsiadów. Miał w końcu jeszcze sporo czasu Robił to tak długo aż zasnął pijany i najedzony snem kapibary. Z mieszkania został wyprowadzony w kajdankach.

Plusem jest fakt, że rodzina zamiast zarzynania trzody celem wysłania kolejnego worka z pieniędzmi do więzienia wyśle worek… ziemniaków.

 

Wszystko co zostało powyżej, poniżej, z boku i każdej innej strony napisane na łamach strony www.korytkowo.pl to brednie, opowieści o trzech zbójach, nieprawda, a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny i jest mieszanką mojej empatii, ale także potrzeby popisania… kłamstw.

2 KOMENTARZE