PODKARPACKIE: Sprzedali za grosze stodołę, w której chowali się naziści!

0
1152
źródł canva.com

Każdego dnia na portalach ogłoszeniowych dodawane jest po kilkadziesiąt ofert sprzedaży wiejskich nieruchomości. Od pól na których nic nigdy nie urośnie, aż po prawdziwe sarmanckie dworki z hektarami żyznej gleby. Nikt nie powinien się dziwić takiemu obrotowi sprawy – coraz więcej osób porzuca życie na wsi na nowobogacki styl egzystencji w mieście (za pieniądze z miedzy). Za to osoby mieszkające w miastach chętnie (i często za grosze) kupują rodzinne spuścizny celem posiadania wypasionych domków letniskowych.

Tak też było z małą miejscowością Przeworsk, niedaleko Przemyśla. Miasteczko na prawach miejskich posiadające ryneczek i kilka znaczących urzędów – od poczty, przez komendę policji przechodząc. Nikt nie spodziewał się, że kilka hektarów ziemi przy ulicy Wiejskiej posiada pod powierzchnią niesamowitą ilość tajemnic odkrytych przez zupełny przypadek.

Pewna rodzina walcząca o byt i przetrwanie każdego dnia, w końcu znalazła nabywcę na 4 hektary ziemi leżące nieopodal ich działki. Wszyscy mieszkańcy miasteczka doskonale wiedzieli, że ziemia należała do pradziadka zwerbowanego do tajemniczego ugrupowania, które mimo, że było zbrojne, to nigdy nie uczestniczyło w poważnych potyczkach, którejkolwiek ze stron konfliktu II Wojny Światowej. Tak przynajmniej głosiła wieść gminna.

Pan senator z Warszawy, który zakupił ziemię od rodziny przyrzekającej przed laty  strzec jej po wcze czasy, zeszłe lato zaczął od wyburzania stodoły, która stała i gniła w najlepsze. W tym miejscu stanąć miała piękna rezydencja stołecznego polityka. I pewnie by stanęła, gdyby nie fakt, że robotnicy pracujący przy budowie nowego fundamentu zniknęli i ślad o nich zaginął. Tak samo było z drugą i trzecią ekipą, która widziała większy pożytek z upijania się przed okolicznym sklepem, niż zarabiając pieniądze ciężką i fizyczną pracą. Wszystko przynajmniej na to wskazywało – porozrzucane i połamane sprzęty, zniszczone maszyny, a jedyne czego zawsze brakowało to paliwa, jedzenia i alkoholu. Polityk doszedł do wniosku, że spędzi noc na kretowisku, które sam rozgrzebał razem z ochroną celem sprawdzenia „złej” w tworzącej się legendzie ziemi.

Noc prawie w całości przespana i przeziewana przez wartowników chyliła się ku końcowi. Wstawał świt. Sielanka trwała do czasu, gdy spod murawy wyłonił się właz awaryjny, a z niego wyszli… esesmani trzymając stare karabiny w przesuszonych i bladych dłoniach. Rozpoczęła się prawdziwa strzelanina, którą w pierwszej kolejności wygrali naziści odpychając wroga w kierunku miasteczka. Dopiero odsiecz pobliskiego garnizonu wojskowego opanowała sytuację i ujęła sprawców. Jak się później okazało, teren należał do volksedeutsche’a, który ukrył na swojej ziemi w niemieckich tunelach grupę okupacyjną wraz z dobytkiem, kobietami oraz pojmanymi w ostatnich tygodniach walk zakładnikami. Część oprawców, a właściwie ich potomkowie mieszkający w katakumbach przez przeszło 70 lat, pilnowali tajemnicy III rzeszy – tajnego dokumentu podpisanego między Kalifatem, a Niemcami. Dokument wskazuje, że fala uchodźców zaleje tereny ówczesnej rzeszy, a następnie zacznie podbijać całą Europę.

W bunkrze znaleziono również okulary Elvisa Presleya, szczątki Hitlera oraz knykieć Stalina. Prawdopodobnie dowódcą pierwszej fali ataków na ochronę posła przeprowadził sobowtór Lecha Wałęsy. Wskazuje to na fakt, że mógł być agentem niemieckiego, a nie jak przypuszczano – rosyjskiego wywiadu.

 

Wszystko co zostało powyżej, poniżej, z boku i każdej innej strony napisane na łamach strony www.korytkowo.pl to brednie, opowieści o trzech zbójach, nieprawda, a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny i jest mieszanką mojej empatii, ale także potrzeby popisania… kłamstw.