Jak nie dać się oszukać w walentynki? Girl’s manual.

0
1781
źródło canva.com

Dzień Świętego Walentego to dzień miłość, szczęścia oraz… dużych wydatków. Fryzjer, sukienka, paznokcie, depilacja u kosmetyczki mogą wynieść nawet kilkaset złotych. Przy okazji w każdym miejscu do którego pójdziemy będzie tłok, ścisk i walka o każdy oddech. Wszystko w imię miłości. Z nadzieją, że na koniec uda się trochę posmyrać, a w przypadku największych farciarzy – zaliczyć wspaniały numerek. Jak zatem nie wydając wszystkich pieniędzy oczekiwać wyniku?

1. Pierwsze wrażenie.
Po przeszukaniu całej szafy wiem, że nie mam się w co ubrać. A szafa przy okazji jest za mała, na domiar złego z szafy wypadły plecki. Na szczęście jest siostra, koleżanka, ewentualnie na samym końcu szafiarskich czeluści znajdujemy coś w czymś „jako tako” wyglądamy. To i tak lepiej niż w ogóle nie wyglądać. Teraz tylko dobrać do tego bieliznę, torebkę, buty, kolor paznokci… i mogę wychodzić!

2. Spotkajmy się na mieście.
Wiatr wieje, deszcz pada. Po pierwsze mnie podwiewa i zimno mi jak psu, po drugie zaraz będę wyglądała jak miotła. Ewentualnie jakby mnie jednorożec wylizał – każdy włos w inną stronę. Trudno. Nawet jak się przeziębię, to zimowej kurtki ani czapki nie założę. Nie mogę wyglądać jak jakiś lump. Idziemy przecież do kina. Później na kolacje. Mam nadzieję, że film przynajmniej będzie dobry, a kolacja smaczna. Nie lubię randek ze świeżo napotkanymi gośćmi. Z tym, że ile można być wyzwoloną singielką?!

3. Film z dzieciństwa.
Jaki pacan. Myśli, że mnie namówi na numerek jak mi nawciska kitu. Kanar go złapał, okradli go, a za ostatnie pieniądze wykupił komuś receptę. Jasne. Dobra, pojadę do niego. Tutaj i tak jest taki tłok, że odechciało mi się kina, kolacji i romantycznych spacerów. Plus taki, że daje mi się wygadać.

4. Późno już.
Oglądanie kreskówek z lat 90. może i jest spoko… ale tylko dlatego, że jest wino. Zmarzłam jak pies. Teraz się trochę rozgrzeje i wracam do domu. Chyba, że znowu uciekną mi nocne i będę musiała z buta zasuwać przez pół miasta. Matko. Znowu na ten mróz. Ewentualnie zostanę na noc. O, wódka się pojawiła. Walnę ze dwa szoty.

5. Może numerek?
Miałą być, kawa, kino i kolacja, a standardowo skończyło się na wódce i seksie. Trudno. Tutaj jest cieplej. A ja jestem wyzwoloną singielką! Mogą wszystko.

6. Co dalej.
Kurde. Seks był spoko. Ale on się chce przytulać i jeszcze, że niby mam na śniadanie zostać. Tylko w sumie to on mi się nie do końca podoba. Muszę czmychać. Dobrze, że mu zadzwonił telefon i nagle go ściągają do roboty. Znaczy się ma podobne podejście do mnie. Może jednak moglibyśmy się umówić? Wracam do swojego łóżka. Standardowo. Z buta. Po nocnych i przed dziennymi. Kurde.

 

Wszystko co zostało powyżej, poniżej, z boku i każdej innej strony napisane na łamach strony www.korytkowo.pl to brednie, opowieści o trzech zbójach, nieprawda, a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny i jest mieszanką mojej empatii, ale także potrzeby popisania… kłamstw.